niedziela, 14 lipca 2013

W Lublinie człowiek się nie nudzi

Sezon ogórkowy?
Ależ skąd!
Zaryzykowałabym stwierdzenie, że wręcz przeciwnie, zwłaszcza w naszym mieście.
Pierwsza z brzegu - przypadkowa sobota :-)
Wychodzi człowiek, znaczy na ten przykład szeregowy przewodnik rano na miasto.
Jeśli akurat nie ma wycieczki, to ma na ten przykład dyżur u Dominikanów.
(więcej info w zakładce, która na dniach powstanie)


Dwie godziny dyżuru to oprowadzenie po kościele i klasztorze wielu osób z różnych miast, czasem krajów.
Wczoraj byli to turyści z Warszawy - pozdrawiam zwłaszcza dziewczyny, z którymi zderzałam się potem dzień cały na mieście (nawet w toalecie zamkowej) ;-)
Na koniec dyżuru - Lublinianki, widoczne wyżej na zdjęciu, zostawiły wpis w księdze skarbca.
Bardzo miło nam się chodziło, pewnie stąd ten wpis. :-)


Panie równie serdecznie pozdrawiam, zwłaszcza, że okazało się, iż mamy wielu wspólnych znajomych - nawet w branży przewodnickiej.

Po dyżurze chciałam pokazać rodzinie niedawno otwartą wystawę archeologiczną na Zamku.
Wrażenie robi już na wejściu. Reakcje turystów bardzo podobne - duże zaskoczenie widoczne w mowie ciała ;-)

Silikonowy pan jak żywy...


...w związku z tym, postanawiam się z nim zaprzyjaźnić

Po wielogodzinnym gadaniu i chodzeniu nachodzi nas ochota na kawę, kierujemy się ku Staremu Miastu.

Na tle Bramy Grodzkiej, przebudowanej przez Dominika Merliniego w 1785 roku w stylu klasycystycznym (ongiś - gotycka)

Niestety, dotarcie spokojnie na rynek na kawę u nas - nie jest takie proste. Na Złotej tłum.
Wystawiają etiudę teatralną o Złotniczance, „Pięknej Złotniczance” w reżyserii Łukasza Witta-Michałowskiego.
Zagrali: Przemysław Buksiński, Joanna Ginda, Remigiusz Jankowski, Dariusz Jeż oraz aktorzy Teatru Panopticum.
Zagrali rewelacyjnie, wciągając do gry publiczność oraz miejscowego "menela" :-)
Popatrzcie sami.

















Legenda o pięknej, płochej Złotniczance ( ponoć twórczyni ruchu jednokierunkowego ;-) jest niezwykle zajmująca. Kto ciekaw - zapraszamy do Lublina, opowiemy.

Zbudowani przepiękną inscenizacją pognaliśmy na kawę. Niestety mieliśmy tylko 20 minut, pierwsi gości schodzili się na następną inscenizację - Wesele Żydowskie.


Dziarskim krokiem zmierza nań prezydent naszego miasta - Krzysztof Żuk

W oczekiwaniu na finał Festiwalu „Śladami Singera” w Lublinie byliśmy świadkami przywołania dawnych obyczajów i rytuałów religijnych związanych z obchodami wesel żydowskich. Teatr Żydowski im. Estery Rachel i Idy Kamińskiej z oprawą muzyczną zespołu Lubliner Klezmorim wystawił inscenizację w Restauracji Mandragora.









Pogoda dopisała do pewnego momentu. Po piątej niebo zapłakało, weselnicy mimo to dzielnie trwali na miejscu.



Wycofując się do domu nie mogliśmy nie zasiąść na chwilę na Placu po Farze - magicznym pierwszym sercu Lublina.
Niektórzy wcinali lody z pobliskiej lodziarni.

W tle - widok na Wzgórze Zamkowe, budynki XIX - wiecznego więzienia oraz Donżon

Zmęczeni troszkę całym dniem wieczorem dotarliśmy do domu.
I tak praktycznie jest codziennie.
Sezon ogórkowy w Lublinie - w pełni. ;-)
Zapraszamy !