środa, 16 września 2015

Oprowadzanie po Lublinie w stroju z epoki

Z mojej osobistej autopsji wynika, iż przewodnik w ciuchach cywilnych, a ów w kostiumie z epoki to zupełnie insza inszość.
Po pierwsze - rzuca się w oczy, co jest nie do pogardzenia w sytuacji, kiedy liczna grupa w tłumie czasem swego wodziciela zapodzieje.
Po drugie - ciekawość budzi, nie tylko w grupie, ale i wśród okolicznej, mijanej ludzkości oraz zachęca do wyciągnięcia aparatu.
Po trzecie - faktem swego istnienia wywołuje zazdrość w grupach nie mających podobnego, czego doświadczyłam i z jednej, i z drugiej strony, czyli jako przebrana oraz nie.

Puentując :
Przebierajmy się dla dobra Ludzkości, ryzykujemy jedynie dostaniem takiego maila post factum:

Witam serdecznie,
 
Bardzo dziękuję za oprowadzenie mojej grupy. Tyle ciepłych  słów w swojej karierze 15 letniej jeszcze o  żadnym przewodniku nie słyszałam, a dla tej grupy robiłam po raz piąty wycieczkę.
Mam nadzieję, że będziemy mieli więcej wyjazdów do Lublina i będę mogła Panią poznać.
Jeszcze raz bardzo dziękuję.
 
Pozdrawiam
Małgorzata Kochler
AGMA 






 
Koń jaki jest - każdy widzi.
Przewodnik MUSI się przebrać :-)

Zdjęcia : Wojciech Filo

środa, 22 lipca 2015

Przewodnik z Lublina w Londynie

Przewodnik z Lublina jest chory, jeśli przynajmniej raz do roku nie uda się na zwiedzanie innego miasta w obcym kraju.
Tak też i tym razem zapakował się w samolot i wyleciał na Wyspy Brytyjskie, gdzie penetrował zakątki stolicy.
Nie mogę się pochwalić tym samym pilotem, który rok temu w Barcelonie i dwa lata temu w Paryżu zmieniał gumki do włosów, by kolorystycznie konweniowały z kolorem koszulki.
Tu i Tu - wspomnienie
Mogę natomiast się pochwalić, że spenetrowałam ile się dało i oprócz miejsc ewidentnych i charakterystycznych dla Londynu, spotkało mnie kilka zadziwień.
Nie sposób je wszystkie opisać, zostaną in my heart :-)







































































































































wtorek, 14 lipca 2015

Bo grunt to tradycja...

Tradycją naszej znajomości stały się wspólne wyjazdy - czasem dalsze, czasem bliższe,
czasem częstsze, czasem rzadsze, ale w wakacje staramy się na bank spędzić gdzieś co najmniej dni kilka.
Tym razem czas nie pozwolił na dalszy wypad, lecz przecie nieważne gdzie, ważne z kim.
Wyniosłość Giełczewska i Zamość, niby znane, lecz za każdym razem smakuje na nowo.
I jak zawsze - wspólne łazikowanie, odkrywanie cudów natury, sesje fotograficzne, kawa i gadanie, gadanie, gadanie..
Fajnie, że wciąż się nie nudzi :-)



























Do następnego ...:-)

środa, 27 maja 2015

Wycieczka z Warki w Lublinie

Witam. Przesyłam zdjęcia z udziału wareckiego Oddziału PTTK im. Wiktora Krawczyka w wycieczce po Lublinie. Dziękujemy za mile spędzony czas i ciekawe przewodnictwo.

Takiego oto maila z załącznikami dostałam:




T




 Zrobiliśmy tradycyjną trasę ze Wzgórzem Zamkowym i Staromiejskim.
Pogoda i humory dopisały na każdym etapie zwiedzania miasta. 
Serdecznie grupę pozdrawiam, spokojna, że z pewnością znów nawiedzicie Lublin :-)